Zacieranie zbóż i mąki na zimno drożdżami KOJI
-
- Posty: 12
- Rejestracja: 20 lip 2020, 19:15
Re: Zacieranie zbóż i mąki na zimno drożdżami KOJI
Jako że owoców brak postanowiłam zapełnić kolejną beczkę zbożem z koji. Zamówiłam 10 kg słodu pale śrutowanego. Chcę go jeszcze bardziej rozdrobnić. Myślałam o zabawie elektrycznym młynkiem do kawy lub kupieniu przystawki do zboża do maszynki do mielenia (koszt do 150 zł). Tylko czy te plastiki wytrzymają, ktoś używał?
Re: Zacieranie zbóż i mąki na zimno drożdżami KOJI
A znajomy rolnik z nosem czerwonym łasy na frykasy posiadajacy urządzenie typu srutownik? Nie masz u siebie w okolicy? W moim rewirze 120kg srutuje sie za 0.5l no chyba ze ten bliżej .....0.7 bierze zdzierca
-
- Posty: 12
- Rejestracja: 20 lip 2020, 19:15
Re: Zacieranie zbóż i mąki na zimno drożdżami KOJI
Mogę popytać u gołębiarzy, ale w sumie pomyślałam sobie by ewentualnie coś własnego mieć. Ja nie będę mieć jednorazowo dużych ilości.
Re: Zacieranie zbóż i mąki na zimno drożdżami KOJI
Zawsze można przetrzymać partię zboża jesli masz gdzie. U mnie stoi w wiaderku takim 60 litrowym i czeka na lepszy czas.
- Góral Bagienny
- Posty: 90
- Rejestracja: 24 gru 2019, 9:08
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Zacieranie zbóż i mąki na zimno drożdżami KOJI
Ja używam coś takiego i daje radę https://www.deptana.pl/pl/p/SRUTOWNIK-r ... BLATU/2210
-
- Posty: 12
- Rejestracja: 20 lip 2020, 19:15
Re: Zacieranie zbóż i mąki na zimno drożdżami KOJI
Kol. Spawacz niestety, pokój gościnny i tak za bardzo zagracony. A brak piwnicy.
Ooo, to mi się podoba! Da się z tego zmielić na mąkę? Niby pisze że sprawdza się do wypieku chleba, ale wolę się upewnić.
- Góral Bagienny
- Posty: 90
- Rejestracja: 24 gru 2019, 9:08
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Zacieranie zbóż i mąki na zimno drożdżami KOJI
Ma regulację, ja śrutowałem słód jęczmienny na 2 razy żeby lżej było.
10kg około godziny mi to zajęło i praktycznie mąka była.
Na koniec śrutownika założyłem worek foliowy i wpuściłem do wiaderka bo się trochu kurzy.
10kg około godziny mi to zajęło i praktycznie mąka była.
Na koniec śrutownika założyłem worek foliowy i wpuściłem do wiaderka bo się trochu kurzy.
-
- Posty: 12
- Rejestracja: 20 lip 2020, 19:15
Re: Zacieranie zbóż i mąki na zimno drożdżami KOJI
Kurczę, jutro mija miesiąc od nastawienia mąki, i mam zagwozdkę. Nie widać by jeszcze pracowało. Blg nie zeszło na minus, czyli teoretycznie jeszcze. Z racji nieszczelności beczki wlałam zacier testowo do butelki zatykając rurką, i tam po kilku dniach mąka osadziła się na dnie. Czekać czy przelewać i klarować? Generalnie mi się nie spieszy ale boję się, by któregoś ranka nie było już za późno.
Zdjęcia poglądowe : https://drive.google.com/folderview?id= ... SjmW-qKmtA
Zdjęcia poglądowe : https://drive.google.com/folderview?id= ... SjmW-qKmtA
Re: Zacieranie zbóż i mąki na zimno drożdżami KOJI
Zlewaj jak coś jeszcze jest to zanim się wyklaruje to dorobią. Znaczy się że nie masz kociołka w płaszczu?!
-
- Posty: 12
- Rejestracja: 20 lip 2020, 19:15
Re: Zacieranie zbóż i mąki na zimno drożdżami KOJI
Niestety, mam grzałki ULWD. Kiedyś jedną przetestuję na nieklarownym, bo generalnie toto i bez klarowania jest rzadkie.
Re: Zacieranie zbóż i mąki na zimno drożdżami KOJI
Jak masz w miarę wysoko grzałki w kotle to nic się nie przypala , też jak nie miałem płaszcza po odcedzeniu bez klarowania gotowałem
-
- Posty: 12
- Rejestracja: 20 lip 2020, 19:15
Re: Zacieranie zbóż i mąki na zimno drożdżami KOJI
Pierwszą grzałkę mam na wysokości +- 7-8l. Mączne zaciery tak robiłeś?
Ja to dziś przeleję w butle 19l, i chcę pierwsze gotowanie robić w piątek. To nie będzie dobrze wyklarowane, ale na dnie dużo osiądzie. Tyle mi wystarczy.
Ja to dziś przeleję w butle 19l, i chcę pierwsze gotowanie robić w piątek. To nie będzie dobrze wyklarowane, ale na dnie dużo osiądzie. Tyle mi wystarczy.
Re: Zacieranie zbóż i mąki na zimno drożdżami KOJI
No to powinno być ok mąka na dnie osiądzie
Re: Zacieranie zbóż i mąki na zimno drożdżami KOJI
Jako świeży narybek na tym forum, wypada bym dodał coś od siebie. To dodaję: jeśli ktoś powie złe słowo na drożdże Koji, to mu łeb z kablami urwę
A dlaczego tak bez litości? Bo dla mnie Koji to przełom w naszej zabawie. Rok temu zacierałem na enzymach prawie 80 kg jęczmienia na whisky i urobiłem się przy tym jak cholera. Grzanie, mieszanie, mycie, doglądanie temperatur, ogólnie zajęcie wymagające pracy i uwagi, kto robił - ten wie. W tym roku wpadło mi 150 kg słodu Nikka. Z założenia miałem to wysładzać tradycyjnie w garze z fałszywym dnem, ale ścieżkę przetarł kolega radius robiąc swoją próbę na 5 kg tego słodu.
Teraz dla mnie to sprawa prosta: biorę bekę 60 litrów, leję 38 l letniej wody, sypię 12,5 kg słodu i tak ustawiam temperaturę, by przed podaniem Koji było w beczce ~30 *C. 100 gramów Koji wystarcza i startują po max 2 godzinach. Fermentuję bez rurki fermentacyjnej, beka przykryta tylko gazą by robactwo nie właziło. Temperatura w pomieszczeniu bimbroforni 24 - 25,5 *C. Żaden nastaw słodowy nie miał okazji fermentować dłużej niż 5 dni! Tak, pięć dni tylko. A potem do kotła z płaszczem i gotowanie.
Gotuję na 4-półkowej kolumnie sitowej od kolegi kula z wypełnionym katalizatorem i niewielkim zasypem modułu OLM, tak z 5 cm. Po zalaniu kolumny robię małą stabilizację, jakieś 20 minut, zrzucam jeziorko z głowicy, jakieś 20 ml i potem kropelkowo odbieram jeszcze 30 ml. To 50 ml przedgonów do utylizacji. Następnie już z OLM odbieram 250 ml przedgonu, ten pójdzie do dalszej obróbki. Potem już odbiór serca w ilości 2,5 l. Jadę tak z refluksem, by otrzymać stężenie alkoholu w przedziale 85 - 89%. Reszta do oddzielnego naczynia do dalszego przerobu. Koniec zabawy gdy w kotle nie ma już %, przy temperaturze zwykle 99,6 *C.
Wszystkie gotowania są prawie identyczne: zalanie kolumny i napełnienie półek w temperaturze w kotle 92,4 - 92,8 *C, wydajność bardzo podobna, ok. 3,75 l w przeliczeniu na spirytus 96%, czyli 7,5 l z worka 25 kg. Nie wiem czy to dużo czy mało, ale z tradycyjnego zacierania zwykłego jęczmienia wychodziło mi odrobinę mniej.
"Zacier" po fermentacji bardzo fajnie pachnie, jest dość luźny, wodnisty, ma kremowy kolor. Część młóta leży na dnie, część to wiecznie obecna "czapa" grubości ~5 cm. Utrzymuje się od chwili gdy drożdże zaczną intensywną pracę i nie opada gdy jest już spokój w fermentatorze. Tę czapę co najmniej 2 razy dziennie rozbijam i mieszam, bo przesuszona byłaby niedostępna dla enzymów i drożdży.
Po fermentacji czapę zbieram i wrzucam do gara z fałszywym dnem, odcedzam i dodatkowo przelewam trzema litrami ciepłej wody. Odcedzone łuski lądują w kompostowniku ku uciesze muszek owocówek Do przeniesienia aromatów wystarczy tego, co zostało na dnie.
Zapach w pomieszczeniu gdzie destyluję fantastyczny, jak w piekarni. Początkowo bałem się, że zacier w kotle przypala się i stąd tak chlebowy zapach. Ale nie, dno po opróżnieniu dundru lśni się. To odebrane jako serce pięknie pachnie, nie ma porównania ze zwykłym ziarnem. Więcej tego gotował nie będę. Zostanie rozcieńczone do 63% i na wióry do szkła. Pod nakrętkę płatek kosmetyczny i do zobaczenia za rok.
No cóż, PRACY Z KOJI NIECH NIKT SIĘ NIE BOI!
Dodam jeszcze, że na Koji robiłem mąki: pszenną, żytnią, qqrydzianą i ryżową. Ta ostatnia fermentuje pięknie, bez dodatkowych efektów ubocznych typu chęć wyjścia z beczki. Żytnia za to jak wściekła chce z beczki uciec. Pozostałe zajmują pośrednie stanowisko. Czas fermentacji dłuższy niż słodu, bo w granicach 10 dni. Otrzymany spirytus ma świetny zapach, a wódka czysta jest rewelacyjna w smaku i dla znawców jasnym jest, że nie zrobiono jej z cukru lub glukozy. Jako ciekawostkę powiem tylko, że ryż ma niesamowitą wydajność; 13,5 l spirytusu z 25 kg mąki. Wszystko gotowałem 2 razy, odpęd na półkach w kotle z płaszczem, końcowe gotowanie na Aabratku ze zwykłym kotłem.
A dlaczego tak bez litości? Bo dla mnie Koji to przełom w naszej zabawie. Rok temu zacierałem na enzymach prawie 80 kg jęczmienia na whisky i urobiłem się przy tym jak cholera. Grzanie, mieszanie, mycie, doglądanie temperatur, ogólnie zajęcie wymagające pracy i uwagi, kto robił - ten wie. W tym roku wpadło mi 150 kg słodu Nikka. Z założenia miałem to wysładzać tradycyjnie w garze z fałszywym dnem, ale ścieżkę przetarł kolega radius robiąc swoją próbę na 5 kg tego słodu.
Teraz dla mnie to sprawa prosta: biorę bekę 60 litrów, leję 38 l letniej wody, sypię 12,5 kg słodu i tak ustawiam temperaturę, by przed podaniem Koji było w beczce ~30 *C. 100 gramów Koji wystarcza i startują po max 2 godzinach. Fermentuję bez rurki fermentacyjnej, beka przykryta tylko gazą by robactwo nie właziło. Temperatura w pomieszczeniu bimbroforni 24 - 25,5 *C. Żaden nastaw słodowy nie miał okazji fermentować dłużej niż 5 dni! Tak, pięć dni tylko. A potem do kotła z płaszczem i gotowanie.
Gotuję na 4-półkowej kolumnie sitowej od kolegi kula z wypełnionym katalizatorem i niewielkim zasypem modułu OLM, tak z 5 cm. Po zalaniu kolumny robię małą stabilizację, jakieś 20 minut, zrzucam jeziorko z głowicy, jakieś 20 ml i potem kropelkowo odbieram jeszcze 30 ml. To 50 ml przedgonów do utylizacji. Następnie już z OLM odbieram 250 ml przedgonu, ten pójdzie do dalszej obróbki. Potem już odbiór serca w ilości 2,5 l. Jadę tak z refluksem, by otrzymać stężenie alkoholu w przedziale 85 - 89%. Reszta do oddzielnego naczynia do dalszego przerobu. Koniec zabawy gdy w kotle nie ma już %, przy temperaturze zwykle 99,6 *C.
Wszystkie gotowania są prawie identyczne: zalanie kolumny i napełnienie półek w temperaturze w kotle 92,4 - 92,8 *C, wydajność bardzo podobna, ok. 3,75 l w przeliczeniu na spirytus 96%, czyli 7,5 l z worka 25 kg. Nie wiem czy to dużo czy mało, ale z tradycyjnego zacierania zwykłego jęczmienia wychodziło mi odrobinę mniej.
"Zacier" po fermentacji bardzo fajnie pachnie, jest dość luźny, wodnisty, ma kremowy kolor. Część młóta leży na dnie, część to wiecznie obecna "czapa" grubości ~5 cm. Utrzymuje się od chwili gdy drożdże zaczną intensywną pracę i nie opada gdy jest już spokój w fermentatorze. Tę czapę co najmniej 2 razy dziennie rozbijam i mieszam, bo przesuszona byłaby niedostępna dla enzymów i drożdży.
Po fermentacji czapę zbieram i wrzucam do gara z fałszywym dnem, odcedzam i dodatkowo przelewam trzema litrami ciepłej wody. Odcedzone łuski lądują w kompostowniku ku uciesze muszek owocówek Do przeniesienia aromatów wystarczy tego, co zostało na dnie.
Zapach w pomieszczeniu gdzie destyluję fantastyczny, jak w piekarni. Początkowo bałem się, że zacier w kotle przypala się i stąd tak chlebowy zapach. Ale nie, dno po opróżnieniu dundru lśni się. To odebrane jako serce pięknie pachnie, nie ma porównania ze zwykłym ziarnem. Więcej tego gotował nie będę. Zostanie rozcieńczone do 63% i na wióry do szkła. Pod nakrętkę płatek kosmetyczny i do zobaczenia za rok.
No cóż, PRACY Z KOJI NIECH NIKT SIĘ NIE BOI!
Dodam jeszcze, że na Koji robiłem mąki: pszenną, żytnią, qqrydzianą i ryżową. Ta ostatnia fermentuje pięknie, bez dodatkowych efektów ubocznych typu chęć wyjścia z beczki. Żytnia za to jak wściekła chce z beczki uciec. Pozostałe zajmują pośrednie stanowisko. Czas fermentacji dłuższy niż słodu, bo w granicach 10 dni. Otrzymany spirytus ma świetny zapach, a wódka czysta jest rewelacyjna w smaku i dla znawców jasnym jest, że nie zrobiono jej z cukru lub glukozy. Jako ciekawostkę powiem tylko, że ryż ma niesamowitą wydajność; 13,5 l spirytusu z 25 kg mąki. Wszystko gotowałem 2 razy, odpęd na półkach w kotle z płaszczem, końcowe gotowanie na Aabratku ze zwykłym kotłem.
- wawaldek11
- Posty: 571
- Rejestracja: 09 mar 2018, 22:28
- Lokalizacja: Puszcza Goleniowska
Re: Zacieranie zbóż i mąki na zimno drożdżami KOJI
Dziękuję za opis
Nie masz problemu z czystością surówki i sprzętu po koji? Bo ja mam https://alkoholeforum.pl/viewtopic.php? ... 5078#p5076
Nie masz problemu z czystością surówki i sprzętu po koji? Bo ja mam https://alkoholeforum.pl/viewtopic.php? ... 5078#p5076
Re: Zacieranie zbóż i mąki na zimno drożdżami KOJI
A ja sie tak nakręciłem tym opisem az musze spróbować. Komuś zalega żółty paczek ?
Re: Zacieranie zbóż i mąki na zimno drożdżami KOJI
Mnie tylko ten kożuch zboża dziwi? Bo jak u mnie przerobiły to raczej miało tendencję do klarowania i pływały tylko pojedyńcze ziarenka.
Re: Zacieranie zbóż i mąki na zimno drożdżami KOJI
Raczej nie. Surówka klarowna prawie przez cały czas. Dopiero gdy kapie jakieś 20% zaczyna być lekko mętne. Barwa żadna nie pojawia się. Za to na katalizatorze srebro, a miedź do czyszczenia co trzeci proces.
Mnie też, bo to nie pierwsze moje ziarno. Ale pierwszy słód i pierwsze ziarno gniecione na gniotowniku. Tak więc mamy 3 czynniki które ową czapę powodują: Koji, słód, gniotownik. Stawiam jednak na Koji, bo tu nie ma żadnego procesu zacierania jak w przypadku zwykłego zboża. Enzymy na bieżąco robią słodkie i drożdże od razu biorą się do konsumpcji.
Dodam jeszcze, że żytnia wódka czysta robiona na Koji jest lepsza od tej z zacierania. To nie tylko moje zdanie. Jest mniej ostra, mniej pieprzna, nie ma tego czegoś, co niektórych z błękitnym podniebieniem zniechęca do jej
Re: Zacieranie zbóż i mąki na zimno drożdżami KOJI
Czysta czysta czysta nie wszyscy lubią, a twoim zdaniem warto odbierać PS'em i zalac takim destylatem beczkę?
Re: Zacieranie zbóż i mąki na zimno drożdżami KOJI
Nigdy nie robiłem na PS, mogę tylko przypuszczać, że jeden przebieg może nie wystarczyć. Ale po dwóch słód Nikka może być rewelacyjny.
kuchnie warszawa opinie